niedziela, 26 czerwca 2016

Wakacje w piekielnych temperaturach

TAK! STAŁO SIĘ! WAKACJE! Kto się cieszy? *podnosi obie ręce, po czym je opuszcza, bo nie ma, jak pisać* W końcu koniec tego zła zniewalającego nasze ciała i umysły, które potocznie zwie się szkołą... Ale niestety nie jest to jedyny zniewalający nas system (ale o tym kieeedyś napiszę). I jeszcze nie uwolniłam się od niego na amen (a pewnie gdy tak już będzie, będę chciała wrócić, ale mniejsza). Mam jednak inne pytanie. Czy tylko ja mam serdecznie dość tych upałów?

Ostatnie kilka dni się gotowałam, choć jestem raczej ciepłolubną istotą. Pot lał się po moim umęczonym karku, a ja ledwo z tym sobie radziłam... Co robić podczas upałów? Oto kilka moich sposobów:
1. WODA - basen, jezioro, wąż ogrodowy, studnia na działce. Nieważne, czego użyjecie, chodzi o to, aby było chłodne, aby schłodzić usmażoną skórę, prawdopodobnie już czerwoną od nadmiaru słońca. Uprzedzam - nadmiernie stosowana grozi przeziębieniem i grypą. Wiem z doświadczenia...
2. Lody - najlepiej sorbet mango. O północy. Przy dobrej muzyce, żeby tylko nie myśleć o upale, który męczy nawet nocami. Bo dlaczego nie? Nie dam się zniewolić systemowi, który mówi, że o północy się nie je, tylko śpi! Uprzedzam - grozi bolącym gardłem. Wiem z całkiem niedawnego doświadczenia...
3. Lemoniada - wskazana ilość: hektolitry. Temperatura: im zimniejsza, tym lepiej. UWIELBIAM zimną, słodko-kwaśną lemoniadę. Orzeźwiająca i smaczna, pozwala uzupełnić płyny tracone w pocie. Nie stwierdzono niepożądanych skutków ubocznych, ale nie zaleca się wyciskania cytryn osobom o poranionych dłoniach. Chyba że są gotowe na istne cierpienie.
4. Klimatyzacja - najprostsza metoda: włącz klimę, wiatrak czy cokolwiek tam masz. Pomaga. Niestety, do tego niezbędny jest specjalistyczny sprzęt (ale jeśli go brak, można spokojnie stworzyć wachlarz z papieru).
5. Nocny tryb życia - nocą jest znośniej, więc co zrobić? Przesypiać dnie i funkcjonować w nocy. Na nasze nieszczęście, ta metoda jest do wykorzystania tylko dla osób, które nie mają żadnych zewnętrznych zobowiązań...
6. Arbuz w czekoladzie - w sumie nie schładza, ale kto by myślał o upale, mając arbuza w czekoladzie?

To tyle. Do napisania za dwa tygodnie (bo wyjeżdżam i nie będzie mnie w ten weekend. Z góry pozdrawiam Łebę!)

niedziela, 19 czerwca 2016

Witaj w internecie, przyjacielu

Jak sam tytuł sugeruje, dziś powiem kilka słów o znajomościach internetowych. Osobiście spotkałam się w bardzo wieloma stwierdzeniami, że takie znajomości to ZAWSZE zło wcielone, przyjaźnie bez przyszłości, potencjalne zagrożenie. I coś w tym jest, gdy się szuka znajomych na tajemniczych anonimowych czatach.

Ale sama w internecie poznałam wspaniałych ludzi, którzy nie próbowali mnie porwać/zgwałcić/zamordować/prześladować/robić innych nieprzyjemnych rzeczy. Dlatego, opierając się na doświadczeniu własnym i mej szanownej rodzicielki dam Wam wskazówki, gdzie szukać internetowych przyjaciół.

1. Fora tematyczne - wchodzisz na forum dotyczące Twojej ulubionej gry, tworzysz temat o teoriach... Nie spodziewasz się, że ktoś Ci odpisze, ale bardzo szybko pojawia się mnóstwo komentarzy. Ty na nie odpisujesz, a im dłużej piszecie na tym forum, tym mniej piszecie o grze... Nie, to nie jest scenariusz jakiegoś filmu dla nastolatków. Sama czegoś takiego doświadczyłam. A moja mama poznała kilka koleżanek z całego kraju na forum z fanfiction potterowskim, więc wiecie... To jest miejsce, gdzie spotykasz rozmaitych ludzi, z którymi masz wspólne zainteresowania! I to jest świetne, bo od razu macie jakieś podstawy, by ciągnąć znajomość!

2. Blogi i inne takie - prowadzisz bloga? Piszesz książkę w internecie? Są osoby, które komentują każdy Twój wpis? Odpisz im czasem. Może wyniknąć z tego ciekawa dyskusja :) I być może zechcecie kontynuować tę dyskusję prywatnie :)

3. Filmiki na YT/blogi/inne takie - tutaj nie jesteś twórcą, a widzem/czytelnikiem. Wdajesz się z innym czytelnikiem w dyskusję, którą kontynuujecie prywatnie miesiącami, a może latami...

A gdzie ich NIE szukać?

1. Omegle/Obcy/Inne takie - nie macie pojęcia, na kogo można trafić. Możecie zajrzeć, ale nie w poszukiwaniu trwalszej znajomości, bo zwykle gówno wyjdzie, za przeproszeniem. A możecie trafić na jakiegoś psychola albo coś, który zniszczy Wam życie.

2. GG/priv na fb - ktoś tajemniczy do Was pisze? Nie macie bladego pojęcia, kim on jest? Pisze on "Nazywam się Wojtek i też mam dwanaście lat"? Ja bym takim nie ufała... Zdarzyło mi się wdać w dyskusję z nieznajomym na GG... Po piętnastu minutach próbował mnie namówić, żebym wysłała mu swoje nagie zdjęcia >.< Zablokowałam go i Wy róbcie to samo. Dla Waszego dobra.

Jasne, na forach czy blogach też możecie trafić na psycholi, ale prawdopodobieństwo jest mniejsze. I powiem Wam, że te internetowe znajomości wcale nie są gorsze. Tak, funkcjonują na nieco innych zasadach, bo przyjaciel internetowy nie może oczekiwać, że rzuci się nagle wszystko, byleby siedzieć na kompie/telefonie, ale to też przyjaciel prawdziwy pod każdym względem. Wiem z doświadczenia:)

Do napisania za tydzień! :*

niedziela, 12 czerwca 2016

Problemy ze snem

Witam wszystkich! Czy tylko ja miewam problemy z zaśnięciem, choć jestem zmęczona? Potem już śpię co prawda, ale ZAŚNIĘCIE to dla mnie nie lada wyzwanie. Każdy radzi sobie z tym inaczej, a inni w ogóle. Dlatego podzielę się z Wami kilkoma moimi i rodzinnymi sposobami.

Gorące mleko z miodem - nie praktykuję, bo nie przepadam za mlekiem, ale ciepłe mleko ma właściwości usypiające. Potwierdzone przez moją rodzicielkę :)

Muzyka - posłuchajcie ulubionych utworów, ALE tych spokojnych! Najlepiej niech będzie już ciemno, a Wy leżcie pod kołderką ze słuchawkami na uszach. NIE słuchajcie metalu, rocka ani ostrej rąbanki ze skrzypcami, bo to tylko pobudza (chyba że jesteście moją siostrą, wtedy zalecam Sabaton). Powinniście w miarę szybko poczuć senność.

Wieczorna nauka - co jest bardziej usypiającego od nudy? Chyba nic. Dlatego polecam próbę pouczenia się z najnudniejszego Waszym zdaniem przedmiotu (w moim przypadku są to historia i geografia). Szybko odczujecie potrzebę odłożenia książki i zaśnięcia.

Film - jeśli śpicie w pokoju z telewizorem, możecie włączyć sobie film, który znacie na pamięć. U mnie w domu takim filmem usypiającym jest "Na skraju jutra". Jestem prawie pewna, że nie dotrwacie do jednej czwartej filmu.

Internet - czasem, gdy nie mogę spać, wyciągam komórkę i przeglądam przypadkowe strony. Jest to tak nudne, że czasem zasypiam w trakcie przeglądania. Chyba że akurat trafię na fascynujący artykuł o jakichś nawiedzonych miejscach albo morderstwach. Wtedy raczej nie zasnę. Podobnie jak po skończeniu anime "Blood-C". Nie polecam na sen, ale na nocny maraton jak najbardziej.

Książka - niekoniecznie podręcznik, ale jakaś wybitnie nudna lektura. W moim przypadku sprawdzają się "Zmierzch" (nie doczytałam do końca...) i "Pan Tadeusz" (23 strony i padłam). A jeżeli traficie na książkę, która przypadkiem Was wciągnie, to przerwijcie, nim dotrzecie do plot twistu (zwrotu akcji) - zwykle zdarza się to o pierwszej w nocy i nie daje spać przez kilka DNI. Miałam tak z Diabelskimi Maszynami.

No, to tyle! Jeśli Wy macie jakieś inne metody, to możecie się nimi ze mną podzielić w komentarzu! :D

niedziela, 5 czerwca 2016

Krytyka a hejt

Witam wszystkich! Dzisiaj postanowiłam zająć się zagadnieniem, z którym chyba każdy internauta się spotkał przynajmniej raz. Zdarzyło Wam się może kiedyś, że znaleźliście jakąś pracę, a w komentarzu pod nią ktoś napisał: "Ej, w sumie jest nieźle, ale brakuje ci kilku przecinków i robisz sporo literówek, np. "tu", "tu" i "tu". Popraw to i będzie dużo lepiej"? A pod inną pracą znaleźliście może komentarz w stylu "Co to kurna jest?! Usuń konto, bo na to się patrzeć nie da! -.-"?

Co łączy te komentarze? Są krytyczne. Co je różni? Jeden jest krytyką konstruktywną, drugi hejtem.

Co to jest krytyka konstruktywna?

Jest to zwrócenie autorowi dzieła uwagi na błędy/niedociągnięcia, jakie popełnił. Robi się to w kulturalny i życzliwy sposób, uzasadniając swoje stanowisko. Dobrze jest podpowiedzieć, jak można się danych błędów/niedociągnięć pozbyć. Taka forma krytyki nie ma na celu urażenia nikogo, tylko pomoc w rozwijaniu jego zdolności.

Przykład krytyki konstruktywnej (w sytuacji opowiadania opublikowanego w internecie): Twoje opowiadanie nie jest złe, ale jest kilka rzeczy, nad którymi musisz popracować. Np. stawiasz przecinek pomiędzy słowami w zwrocie "mimo że", a tego się nie robi. Poza tym, w narracji brak konsekwencji czasu, np. w tym miejscu: "Ania odwróciła się nagle i spogląda Robertowi prosto w oczy". Zdecyduj się, czy piszesz w czasie teraźniejszym, czy przeszłym :) Spróbuj to poprawić, a będzie się znacznie lepiej czytało.

Co to jest hejt?

Jest to wyrażenie swojej negatywnej opinii w jakiejś sprawie, nieuzasadnione argumentami. Hejter zwykle obraża rozmówcę/autora, wyzywa, przeklina, itp. Hejt nie ma na celu pomocy autorowi ani wymiany poglądów z rozmówcą, a zwykłe obrażenie drugiej osoby dla przyjemności hejtera.

Przykład hejtu (również w sytuacji komentowania dzieła pisanego internauty): Matko kochana, co to ma kurwa być? Twoi rodzice coś spieprzyli, jak cię robili, że teraz takie gówna do internetu wypuszczasz?!

Widać różnicę? Mam nadzieję.

No to tak - w czym jest problem? A no w tym, że wiele osób krytykę konstruktywną bierze za hejt. Ile razy spotkałam się z sytuacją, w której autorka opowiadania i jej fanki zaczęły się rzucać pod komentarzem pokazującym w kulturalny sposób błędy i zachęcającym do poprawy? Nie potrafię nawet zliczyć... I to mnie irytuje. GDY KTOŚ POKAZUJE NAM BŁĘDY, TO PRZYJMIJMY KRYTYKĘ POKORNIE! To nam na pewno nie zaszkodzi. A jak zareagować na hejt? Zignorować! ;)

No, to tyle. Takie moje przemyślenia :)